"Ulrike Maria Stuart" w reż. Nicolasa Stemanna z Thalia Theater w Hamburgu w Aneksie Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Borough of Islington z Nowej Siły Krytycznej.
Czego się oczekuje od spektaklu o jednej z najsłynniejszych organizacji terrorystycznych? Moralnych ocen? Peanu na cześć ludzi walczących z niesprawiedliwością? Dokumentalnych biografii opowiadających o niezwykłych osobach? Pewnie tak, ale teatr z Hamburga kwestie oczywiste zostawia z boku, sam szukając inspiracji w miejscu, w którym ostateczny wyrok na członkach RAF-u brzmiałby zanadto trywialnie. Na początku widzimy troje mężczyzn przebranych w damskie ubrania, trzymających zbite w nieładzie kartki papieru z tekstem dramatu, który następnie jest czytany pięknym falsetem. Scena pełna ironii, satyry i kabaretowego podejścia jest zarazem wielkim wołaniem: "Jak mamy wam opowiedzieć tę historię?". "Urlike Maria Stuart" nie jest odpowiedzią na przemoc i ideologie nękające sumienie, jest raczej pytaniem, nowym spojrzeniem na problem rewolucji, sprzeciwu i aktu działania. Ogromną wagę w spektaklu odgrywa tekst, a raczej to, co się z nim dzieje. Cały czas