W białej sali starego angielskiego dworu, wśród pękających ścian, pod pełnym zacieków sufitem stare damy i starzy gentlemani czekają na powrót Harrego. Oto zjazd rodzinny: pozory serdeczności, więzi familijnej, ciepła; pozory, że nic się w Wishwood nie zmieniło. Harry w nie nie uwierzy. Nie zgodzi się na grę, którą prowadzą jego ciotki, wujowie i matka. Ścigany przez Erynie morderca własnej żony nie może udawać czułości do rodzinnego gniazda. Przez siedem lat nie mógł pojąć siebie ani swego czynu. Dopiero w Wishwood zrozumiał, że ścigają go Erynie dawnych zbrodni, wywołane z podziemi jeszcze przez jego ojca i matkę, przez poprzednie pokolenia, przez ten próchniejący,odwieczny dom. Tu je zbudzono i dlatego tu go dopiero dopadły. Harry zrozumiał, że mszczą się na nim miłości i winy ludzi już dawno umarłych, że musiał dokończyć to, co oni zaczęli, popełnić grzech, który pomyślał jego ojciec. Czy nie ma
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9