Dzieło Griega, poczęte zresztą z pięknych pobudek, to reportaż sceniczny, bliższy dziennikarstwu niż literaturze. Szlachetnie retoryczny, jak trzeba wygarnirowany błyskotliwościami w rodzaju: "Ludzie dzielą się na strażników więziennych i więźniów i między nimi toczy się walka" i paryskimi bon-motami o kobietach "Zdobędę ją choćbym nawet miał użyć łomu". No, ma to rzeczywiście lekkość żelaza... Bój zaś się toczy w tragicznych dniach Komuny Paryskiej, sprawa idzie nie tylko o życie paryżan, lecz i o pryncypia ideowe, o polityczny kształt państwa francuskiego. W zawirowaniach wojny domowej hartują się charaktery mocnych, uginają kolana pod słabymi, wielki spór o kraj toczy się w kawiarniach i na barykadach, w gabinetach mężów stanu i u prokuratora Komuny, w kolejkach biedaków za chlebem i w pokojach bankierów. I giną komunardzi w nierównym boju, i przegrywają swoją sprawę z przeciwnikiem. W polityce, jak i w �
Tytuł oryginalny
Upadek
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu Nr 66