EN

22.11.2006 Wersja do druku

Unikając ambarasu

Aktorska prawda w teatrze. Przekleństwo studentów pierwszego roku szkoły teatralnej. "Bądź prawdziwy!" - słyszą zewsząd. A także: "Nie wierzę ci, to jest nieprawda!". Drewniane ręce nie wiedzą, gdzie się podziać, tak we "francuskim", jak w "tragicznym" stroju, a już zwłaszcza w dżinsach; ambaras jest nieunikniony - o książce Antoine'a Francoisa Riccoboniego "Sztuka teatru" pisze Tadeusz Bradecki w Dialogu.

"Chodzić należy krokiem pewnym, równym, w miarę dostojnie i bez podrygiwania. Niektórzy aktorzy tragiczni, chcąc wyglądać potężniej, chodzą krokiem tak ciężkim, że całe ich ciało drży, a głowa wręcz skacze. Ten sposób poruszania się nie tylko nie dodaje szlachetności, ale wręcz urąga iluzji, gdyż odkrywamy napuszonego aktora tam, gdzie powinniśmy ujrzeć śmiałego bohatera." Tako rzecze Antoine François Riccoboni, aktor Comédie Italienne w swojej "Sztuce teatru" z roku 1750 (słowo/obraz terytoria 2005, przekład i opracowanie Marek Dębowski). Dla Riccoboniego, podkreślmy, wiarygodna iluzja jest w teatrze wartością podstawową. "Także obie ręce często sprawiają kłopot. Zwykle kapelusz trzymamy w jednej. Kiedy jednak aktor już go włoży, nierzadko wydaje się zmieszany. W stroju francuskim jedna ręka w kieszeni, a druga na piersi jest jeszcze do zniesienia. W stroju tragicznym jednak często nie wiadomo, co z nimi zrobić, więc jedną rękę tr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Unikając ambarasu

Źródło:

Materiał nadesłany

Dialog nr 11

Autor:

Tadeusz Bradecki

Data:

22.11.2006