EN

6.04.2004 Wersja do druku

Unia śmiechu warta

"Unia bez tajemnic" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu w recenzji Krzysztofa Kucharskiego.

No i proszę, mieliśmy premierę polityczną. Przybiegł do teatru Ryszard kameleon Czarnecki, żeby sprawdzić, czy ta sztuka nie jest przypadkiem o nim. Jest też o nim. Autor wyśmiewa urzędników unijnych, a o takich urzędach śni teraz młody stażem samoobrońca. Paszkwil wyszedł spod pióra Edwarda Taylora i nazywał się bardzo adekwatnie do treści - "Stosunki na szczycie". Wrocławscy realizatorzy tytuł "ulepszyli" i na Świdnickiej farsa jest grana jako "Unia bez tajemnic". Taki nieszczęśliwy tytuł mają pogadanki na unijne tematy. Ta teatralna pogadanka jest o stosunkach damsko-męskich i hipokryzji. Trywialnie rzecz biorąc, każdy urzędnik ma kochankę. Statystycznie to się zgadza nie tylko w farsach. Bardzo poważni krytycy, którym w teatrze artystyczną poprzeczkę wyznaczają spektakle Lupy, na brzmienie słowa "farsa" dostają wysypki. Tymczasem teatry, które fars nie grają, można policzyć na palcach. Rzeczywistość mamy ponurą. Szary obywatel b

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Unia śmiechu warta

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie Gazeta Wrocławska nr 82

Autor:

Krzysztof Kucharski

Data:

06.04.2004

Realizacje repertuarowe