"Taniec albatrosa" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.
Maciej Englert swoim spektaklem znów daje do myślenia: na słodko-gorzko. Do warszawskiego Współczesnego chodzi się bezstresowo. To istotne, bo w krajobrazie stołecznych scen, które mają kłopot z samookreśleniem, ta możliwość wydaje się komfortem. Maciej Englert co prawda nie stawia już na teksty z wysokiej inteligenckiej półki, ale pilnuje swego minimum. Chce teatrem mówić do inteligenta, nawet gdy wystawia rzeczy lekkie. To we Współczesnym wieczna gwarancja. Coś w tym jest, że Englert kieruje tą sceną od 1981 r. Wielu, w tym ja, żałuje jednak, że coraz trudniej mu trafić na koniunkturę, w której poważny tytuł sprzeda się świetnie. Na razie wracamy do wypróbowanego autora. "Napis" Geralda Sibleyras był grany przy Mokotowskiej dziewięć lat, doczekawszy 250 powtórzeń w niezmienionej - świetnej - obsadzie. To był mocny tekst, kryło się w nim wszystko, co składa się na podskórne grzeszki mieszczaństwa. I choć autor pisał o Francuzach, u