LEŻY na szpitalnym łóżku, stary, zużyty, z biografią, która pełna jest strzelaniny, rozpaczy, strachu, złych wyborów, złego posłuszeństwa złym sprawom, ale i liryzmu, ale i sentymentalizmu, ale i infantylnych przygód. Leży i wspomina, leży i zdaje mu się, że widzi obrazy z przeszłości, że odwiedzają go ludzie dawno zmarli, bliscy i obojętni, ale jakoś tam ważni. Leży, jego serce ledwo bije a jego mózg jest na ostatnich, najwyższych obrotach. Marzy, patrzy w głąb siebie, majaczy. Odżywa mu przeszłość. Kiedy umrze, przykryją go prześcieradłem. Normalnie. Po śmierci odwiedzi go ktoś, kto zada parę pytań. Dla wielu ludzi - też normalna, Wszystko co powyżej widziałam na własne oczy na scenie. "Kartotekę" Różewicza młodzi reżyserzy - czwórka - wystawili jako rzecz o umierającym wapniaku, któremu się roi to i owo. Pobłogosławił takie widzenie sprawy sprawujący opiekę artystyczną nad tym przedsięwzięciem (dyplom PWST) ora
Tytuł oryginalny
Umierający wapniak
Źródło:
Materiał nadesłany
Odrodzenie nr 9