EN

5.06.2011 Wersja do druku

Umiem przeżyć klęskę

- To jest więcej niż radość. W tym jest również pewne poczucie władzy, to ja decyduję, jak grać - tak albo tak. To moje doświadczenie z monodramem "Wyobraźcie sobie" Szekspira, który gram od czasu do czasu w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Wtedy obserwuję u siebie coś nieprzewidywalnego - mówi aktor ANDRZEJ SEWERYN.

Wiele razy zaczynał życie od zera. U szczytu sławy wyjechał do Francji. Był biednym emigrantem,a zaraz potem gwiazdą wielkiej Comedie-Francaise. Kilkakrotnie żonaty. Po latach wrócił i został dyrektorem Teatru Polskiego. Co chciałby po sobie zostawić? Andrzeja Seweryna pyta Piotr Najsztub. Pan musi się czuć jak jakiś odkopany artefakt, świadectwo dawnej epoki, z tym swoim wyśrubowanym etosem pracy aktora. - Ja mam poczucie nowoczesności i spokoju! Pan opowiada o aktorstwie tak, jak się mówiło w latach 80., może 70. i w tym sensie mówię, że jest Pan trochę taki "odkopany". - Nie sądzi pan, że to ci, którzy uważają, że jestem "odkopany", są "zakopani" i tak naprawdę to ich trzeba odkopać? Nie ma Pan poczucia, źe młodzi aktorzy czego innego chcą, inaczej sobie wyobrażają ten zawód? - Ale to tak zawsze było! Pamiętam koleżankę, która mówiła w szkole teatralnej w latach 60.: "Idę do tego zawodu po to, żeby zarabiać pieniądze, n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Umiem przeżyć klęskę

Źródło:

Materiał nadesłany

Viva Warszawa Nr 10 / 12.05.2011

Autor:

Piotr Najsztub

Data:

05.06.2011