- Robię próby w domu z kolegami, z którymi gram. Zwijam dywan, stół odstawiam na bok, robimy dekoracje i małą scenę, a następnie próbujemy. Tydzień przed premierą prosimy dom kultury, by wynajął nam scenę na próby - mówi EWA JERKIEWICZ-ŻBIKOWSKA, właścicielka wędrownego teatru lalkowego.
Michał Brancewicz: Czym zajmuje się pani teatr lalkowy? Ewa Jerkiewicz-Żbikowska: Jeździ po wsiach, gminach, występuje w Trójmieście, gramy w klubach, domach kultury; przedszkolach i szkołach. Słowem wszędzie tam, gdzie ktoś chce nas oglądać. Jednak ja staram się być obecna przede wszystkim w terenie - bo nie wszystkie dzieci z mniejszych miejscowości mogą przyjechać do Gdańska i zobaczyć prawdziwy teatr lalkowy. Daję im namiastkę teatru. Z ilu osób składa się ta wędrowna trupa? - Jestem założycielką, ale w miarę potrzeb współpracuję z aktorami lalkarzami, muzycznymi i dramatycznymi. Jak zrodził się ten pomysł? - Jestem aktorką lalkarką. Przez wiele lat występowałam w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Mogę powiedzieć, że tutaj są moje korzenie. Działałam również w Estradzie Bydgoskiej i Wrocławskiej. Pracowałam w Agencji Artystycznej Groteska. Występowałam za granicą w Grecji, na Cyprze, w Turcji, Syrii, Egipcie i Tune