"Księżyc i magnolie" w reż. M. Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Karolina Ćwiek-Rogalska w Teatrakcjach.
"Księżyc i magnolie" - tytuł spektaklu, a zarazem to, co znalazł na pierwszej stronie "Przeminęło z wiatrem" jeden z bohaterów. Określił je jako kiczowate, a samą powieść krótko - chała. A jaki jest spektakl Macieja Englerta w warszawskim Teatrze Współczesnym? Sztuka opowiada o tym, jak zdeterminowany producent David O. Selznick zamyka się w jednym pokoju z reżyserem Victorem Flemingiem (Leon Charewicz) i scenarzystą Benem Hechtem (Andrzej Zieliński), żeby stworzyć scenariusz do filmu, który ma stać się najbardziej epickim dziełem wszechczasów: do "Przeminęło z wiatrem". Problem polega na tym, że scenarzysta nie czytał książki Margaret Mitchell, więc Selznick wraz z Flemingiem decydują się odegrać mu ją scena po scenie. Ale tak właściwie "Księżyc i magnolie" nie są opowieścią o tym, jak powstał scenariusz do oscarowego filmu. To raczej próba zapisu tragikomicznych zmagań trzech wielkich indywidualności "złotej ery Hollywood" i i