"MC Mayack", czyli powrót Majakowskiego
Futurystyczne techno party, liryczny obłok w spodniach, rewolucyjne zajeżdżanie kobyły historii i samobójczy strzał Włodzimierza Majakowskiego - poety. Konrad Imiela, jego młodzi towarzysze i towarzyszki opowiadają o "Mc Mayacku i dojażach wyćeńczonych źap" w czterech częściach. Pierwsza - hiphopowa - pokazuje, czym zajmowaliby się futuryści roku 2000. Posępny deszcz z ukosa spojrzał. / A spoza /zwartej /kraty/żelaznej myśli przewodów - /pierzyna - pisał w wierszu "Poranek" dwudziestosiedmioletni Majakowski. Imiela -Master of Ceremony - interpretując te "ulicznychprostytutekklombrożarty" niczym 2Pac Shakur kieruje zabawnymi rymowankami, odzianej w "technologiczne" - skafandry raperskiej grupy. Jak piszą podręczniki do polskiego, futuryści burzyli stare formy, śmiało i żywiołowo obrazowali, posługując się niezwykłą ekspresją i metaforą. Twórcy spektaklu posłużyli się więc pulsacyjną grą świateł rodem z techno-klubów, transową muzyką DJ