Wchodzimy do znajomego teatru, ale w nieznaną przestrzeń. Jest nią pusta scena, okotarowana czernią. Po dwu stronach znajdują się amfiteatralne miejsca dla publiczności. Pomiądzy nimi - pole działań aktorskich, w którym pojawiają się i znikają postaci i przedmioty, trochę jak widma ze snu. Z czyjego snu? Naszego? Bohatera? Dramaturga? A może jesteśmy świadkami - szczególnego rodzaju - seansu psychoanalitycznego, w którym materializują się cudze obsesje, niepokoje, przeczucia i przeplatają z naszymi? Nie wiem. Jesteśmy w teatrze, który wylania się i rozmywa w ciemnościach. Jesteśmy w teatrze, w którym działa magia. Jesteśmy w teatrze wielopłaszczyznowym, mieszają się w nim plany, realne nakłada się na to, co może wyśnione, czas przeszły dokonany przeplata z czasem przyszłym przeczutym. Groteskowo i tragicznie, patetycznie i nieomal sentymentalnie (jak w rodzajowym obrazku z wzruszającymi dziećmi na głównym pl
Tytuł oryginalny
Ukryta przestrzeń
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza Nr 131