Gombrowicz w operze? Zapowiadało się pysznie, ale spektakl "Iwona, księżniczka Burgunda" z muzyką Zygmunta Krauzego zawodzi. Najpierw o programie spektaklu. Janusz Pietkiewicz, do niedawna jeszcze dyrektor biura teatru i muzyki w stołecznym magistracie, a obecnie szef Opery Narodowej, pisze pięknie o swym światowym życiu menedżera kultury, oddając hołd niedawnemu pracodawcy, prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Kompozytor Zygmunt Krauze też pięknie pisze o współpracy z wielkim reżyserem Jorge Lavellim, dla którego stworzył w Paryżu oprawę "Operetki" Gombrowicza i składa pokłon pisarzowi. Reżyser Marek Weiss-Grzesiński jeszcze piękniej pisze o sile operowego gatunku, wychwalając go jako "sumę wielu sztuk". Ale wśród ciągłych ukłonów nie da się prowadzić rozmowy z Gombrowiczem. "Iwona..." Krauzego zaczyna się niemal onirycznie - alejką dworskiego ogrodu nadchodzi leniwie królowa Małgorzata z przymilnym Szambelanem, podziwiając zachód
Tytuł oryginalny
Ukłony w stronę Iwony
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polska Europa Świat nr 144