"Straszny dwór" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Ocenia Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej-Kraków.
Trochę tradycji (czyli konwencji), trochę współczesności (mniemanej), trochę efektownych chwytów (nieuzasadnionych). Tak wygląda najnowszy spektakl Opery Krakowskiej Rozpoczyna się współcześnie. Zbigniew i Stefan nie są towarzyszami pancernymi z czasów "Trylogii", ale żołnierzami w dzisiejszych mundurach. Pod rozgwieżdżonym nieistniejącymi gwiazdozbiorami niebem (gwiazdy wyglądają jak lampki choinkowe, może dlatego, że premiera w święta) - wojskowy obóz. Żołnierze w zielonych podkoszulkach i spodniach moro odpoczywają, to znaczy siłują się, poklepują, piją. Czemu ma służyć ów współczesny prolog? Laco Adamik mówił przed premierą, że chodzi mu o pokazanie wad Polaków, wciąż tych samych. Ale jakież to wady narodowe w "Strasznym dworze", ciepłej, sentymentalnej i krzepiącej ducha komedii? Nawet intrygi Cześnikowej czy Damazego są niegroźne i mało skuteczne, kłótnie i spory szybko zażegnywane, brakuje też istotnych konfliktów - n