BOGUSŁAW DEPTUŁA: Nie umierasz ze strachu? ANDRZEJ CHYRA: No nie, wręcz przeciwnie - coraz żywszy jestem. BD: Ale czy gdy dostałeś propozycję zagrania Stanleya Kowalskiego w paryskim Odeonie, nie bałeś się jej przyjąć? AC: Nie. Zwłaszcza, że była to dosyć odległa perspektywa. To było w sumie ponad rok temu i wydawało mi się, że... BD:Że to będzie nigdy. AC: Że to jest trochę nigdy, a jeżeli kiedyś, no to będzie jeszcze bardzo dużo czasu; że będę miał tekst, którego będę się mógł uczyć spokojnie przez rok, że na tym tekście będę uczył się języka, którego w ogóle nie znałem. Potem się okazało, że tekstu nie ma właściwie, aż do początku prób, że rok trochę mi uciekł. Ale nie, nie bałem się. Teraz odczuwam jakieś takie drobne, nie wiem jak to nazwać, obawy? Trzy miesiące temu miałem taki moment, kiedy rzeczywiście się przestraszyłem. Ale potem zaczęliśmy próby, a ja zacząłem opanowywać tekst. Zobaczy
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dwutygodnik"