Bhasa był cenionym poprzednikiem najgłośniejszego klasycznego dramaturga Indii, Kalidasy, i uchodzi (bo spory jeszcze trwają) za autora trzynastu sztuk. Kiedy w początkach, naszego wieku odkryto zapomnianą "Wasawadattę" - "fakt ten uznano za wiekopomny", bowiem "kulturze indyjskiej przywrócono jej bezcenny skarb" (jak pisze znany znawca kultury Indii, Maria Krzysztof Byrski). Nasz teatr tyle co i my wie o staroindyjskiej tradycji dramatycznej -- czyli prawie nic. Po wyzwoleniu chyba tylko Krystyna Skuszanka wystawiała "Gliniany wózek" Sudraki (we Wrocławiu i Krakowie) a Jerzy Grotowski "Siakuntalę" Kalidasy w Opolu - i to pewnie wszystko. Tym ważniejszy i tym bardziej godny uznania wydaje się krok poznańskiego Teatru Polskiego. "Wasawadatta", o ile można zorientować się na podstawie spektaklu, jest kompozycją artystyczną, w której fabuła dramatu podporządkowana jest rygorom formy a ta jest zjawiskiem oryginalnym. Rzecz jest o miłości i
Tytuł oryginalny
Ujrzeć we śnie
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 112