W dyskusjach na temat adaptacji teatralnej lub filmowej dzieł powieściowych zastanawiano się niejednokrotnie, jak daleko sięga prawo inscenizatora do dokonywania zmian w materii powieściowej. Odnośnie filmu Zygmunt Kałużyński w recenzji o "Annie Kareninie" wyraził niedawno wątpliwość, czy kino może w ogóle odtworzyć Tołstoja i dać równoważnik arcydzieła literatury. Co do utworów, pisanych dla teatru, analogiczna dyskusja ograniczała się raczej do praw "reżyserskiego ołówka". Inaczej jednak przedstawia się sprawa, gdy utwór dramatyczny jest dziełem nie tylko pisarza, lecz zarazem "artysty teatru"... "poety-dramatyka, malarza, rzeźbiarza, konstruktora, reżysera i inscenizatora w jednej osobie", jak nazwał Wyspiańskiego jeden z największych reżyserów i znawców teatru, Leon Schiller. Nasuwa się wówczas pytanie, czy wolno "poprawiać" wielkiego twórcę, który dał w swym utworze oprócz tekstu szczegółowe didaskalia czyli objaśnienia i przypisy
Tytuł oryginalny
Udziwnione "Wesele"
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy nr 7