Wprawdzie balet "Don Kichot" to bardziej pretekst do zaprezentowania umiejętności tancerzy niż historia tytułowego bohatera, jednak spektakl Moscow City Ballet okazuje się przemyślaną, udaną komedią baletową. Rosyjski spektakl wypadł lepiej, niż goszczące regularnie w Gdyni w ostatnich latach "Dziadek do Orzechów" i "Jezioro Łabędzie" tego teatru - pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.
Moscow City Ballet to od wielu lat stały punkt przedświątecznego repertuaru w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Rosjanie chętnie goszczą w Gdyni, bo entuzjastycznie i licznie wita ich publiczność Muzycznego, złakniona klasyki baletowej. Tym razem obok "Jeziora Łabędziego" (wraz z "Dziadkiem do orzechów" to najczęściej grany w Trójmieście spektakl) do Gdyni przywieziono również "Don Kichota" Ludwiga Minkusa - balet grany przez Moscow City Ballet w Muzycznym po raz pierwszy, dużo mniej znany niż spektakle baletowe Piotra Czajkowskiego ("Jezioro Łabędzie", "Dziadek do Orzechów", "Śpiąca Królewna") czy Siergieja Prokofiewa ("Romeo i Julia", "Kopciuszek"). Balet "ojca XIX-wiecznej choreografii" Mariusa Petipy nie jest poświęcony błędnemu rycerzowi Don Kichotowi i jego dzielnemu słudze Sancho Pansie oraz ich przygodom znanym z powieści Miquela de Cervantesa. Główną bohaterką jest Kitri, córka oberżysty, która zakochuje się ze wzajemnością w biednym cyruli