Dobra passa Teatru Wielkiego trwa: po świetnych przedstawieniach "Don Juana" a później "Katarzyny Izmaiłowej" - jesteśmy świadkami kolejnego wydarzenia m tej reprezentacyjnej scenie. "Bal Maskowy"), to jedna z tych oper, która ma trwale miejsce i w tzw. żelaznym repertuarze ambitnych teatrów i w u-podobaniach publiczności. Dobrze więc się stało, że znalazła się na warszawskim afiszu. Może to dzieło nie ma łatwej chwytliwości - scenicznej i muzycznej - jak bardzo "Ograne": "Aida", "Traviata", "Otello", "Trubadur" - ale prawdziwy smakosz twórczości Verdiego znajdzie tu wszystkie cechy włoskiego twórcy, a chyba nigdzie w jego dziełach nie spotka tak silnie i po mistrzowsku rozwiniętych wątków miłosnych, które pozwalają "Bal Maskowy" porównywać niektórym biografom a wagnerowskim "Tristanem i Izoldą". Może jednak to ograniczanie elementów spektakularnych na scenie nie odciąga z taką siłą przemożną uwagi słuchacza od muzyki, której piękno jest j
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy, nr 44