"Udając ofiarę" Olega i Władimira Priesniakowów w reż. Krystyny Jandy w warszawskim Och-Teatrze. Pisze Tomasz Misiewicz w Odrze.
"Ludzie, co się z wami dzieje!? Pracujecie w elektrowniach jądrowych, a rypiecie do kumpli z pistoletów!!!" - krzyczy podczas wizji lokalnej poirytowany kapitan moskiewskiej milicji. Nie wiadomo, skąd w śledczym tyle zdumienia wobec otaczającej go, brutalnej rzeczywistości, którą przecież zna nie od dziś. I poniekąd firmuje własną postawą. Moskiewski ład przełomu XX i XXI wieku nie jest zbyt odległy mentalnie od epoki Kraju Rad. Może i nie ma w nim jaskrawego bezprawia, ale bajzel pozostał. A już na pewno dominuje zjawisko tak zwanego "nachuizmu". Znaczy ono dla nowych Rosjan tyle, co na przykład dla Amerykanów paradygmat kariery osobistej, tylko rozumiany a rebours. Po co się wysilać, osiągając ambitne cele życiowe, skoro można w tym czasie napić się wódki i powspominać dawno minioną wielkość sowieckiego imperium? Kapitan nadzoruje więc kolejne wizje lokalne, prowadząc je na odczepnego, dowody winy "dopychając kolanem" pod wygodnie z góry zało�