W nowej polskiej dramaturgii obowiązuje nudziarstwo - pisze Tomasz Miłkowski. Nie chcę wszakże apelować o poniechanie poszukiwań dramatu świeżego, niosącego pytania paląco aktualne, zgłaszam jedynie wątpliwość, czy spektakle nagrodzone w tym roku do takich nas zbliżają, czy może przeciwnie, rozczarowują swoją wtórnością lub powierzchownością .
Nie zawsze to, co nowe, nowym jest. W istocie, a to, co stare, jest starym. Ten wzniosły banał ciśnie się na usta po przeglądzie wyróżnionych w tegorocznym konkursie Ministerstwa Kultury na najlepsze wystawienie polskiej sztuki współczesnej w ubiegłym sezonie. Konkurs jest, oczywiście, poza podejrzeniem, chwała, że jest, że pobudza zainteresowanie najnowszą rodzimą dramaturgią. Wszelako niekoniecznie przynosi same zdrowe owoce. Więcej nawet - pogoń za nowością sprawia, że polska klasyka współczesna, sztuki Różewicza, Mrożka, Grochowiaka, Iredyńskiego, Krasińskiego, by wymienić tylko samą elitę, prawie zniknęła z afisza. A kiedy się pojawia, budzi entuzjazm i zdumienie publiczności, że to takie aktualne, wcale nie zleżałe. Boguś z blokowiska Nie chcę wszakże apelować o poniechanie poszukiwań dramatu świeżego, niosącego pytania paląco aktualne, rozpoznającego nowe zjawiska i penetrującego czas nam współczesny, tak przecież gęsty o