"O matko i córko!" reż. Bogny Podbielskiej w Laboratorium Dramatu w Warszawie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Jakaś taka cisza zapadła po tej premierze. Nie dziwota. Nastały czasy dla teatru niebezpieczne. Skoro szef Jedynie Słusznej Partii ogłasza, że chce cenzury obyczajowej, to krytyk musi uważać, które szczegóły scenografii zdradza, jak komplementuje aktorki. Bo a nuż jakiś radny albo senator przeczyta i donos do prokuratury gotowy. Na wszelki wypadek oświadczam, że o ile mi wiadomo, zarówno reżyserka, jak i obie występujące na scenie artystki, a także ich bracia i siostry, a nawet dalsza rodzina, w pełni popierają linię ideologiczną Jedynie Słusznej Partii. Spektakl Podbielskiej potrafi sprostać wyzwaniu epoki. Z pasją krytykuje polski kapitalizm, który zmusza żarliwie wierzące kobiety do czynów niegodnych. Oskarża panoszące się wokół pseudoliberalne wartości o zanik więzi rodzinnych. Na szczęście matka (odpowiedzialnie grana przez Milenę Lisiecką) znajduje pociechę w Ukochanej Rozgłośni. Promienie emanujące z wiszącego na ścianie świętego