- Miałam dość dużo pracy w ostatnich latach, ale żeby teraz zrobić coś w teatrze ze świetnym reżyserem, muszę wyjechać poza Warszawę - mówi warszawska aktorka Aleksandra Nieśpielak w rozmowie z Przemysławem Szubartowiczem z Przeglądu.
Przemysław Szubartowicz: Ukończyła pani wydział aktorski łódzkiej Filmówki przed ośmiu laty. Jest pani zadowolona ze swojej dotychczasowej kariery? Aleksandra Nieśpielak: Gdybym była zadowolona, nie musiałabym już nic robić, a jeszcze mam jakieś marzenia zawodowe i pewnie dlatego wciąż mi się chce, staram się walczyć, wychodzić poza schemat propozycji, które otrzymuję. Myślę, że tak naprawdę jeszcze niewiele osiągnęłam. - Ale dlaczego tak jest? Czy dlatego, że poszła pani drogą dość typową w ostatnich latach dla młodych aktorów, którzy swoje pierwsze zawodowe kroki stawiają w serialach telewizyjnych, co wprawdzie wiąże się z popularnością, ale jednak bardzo ogranicza? - Wie pan, to nie zawsze jest kwestia wyboru, bo on jest w dzisiejszych czasach bardzo ograniczony, przynajmniej na początku kariery młodego aktora. Jeśli o mnie chodzi, to mam już za sobą okres naiwności, która towarzyszyła mi tuż po szkole, że będzie świetnie i ż