HENRYK JACEK SCHOEN, dyrektor teatru "Bagatela" w Krakowie, opowiada o bogatych planach teatru na najbliższy sezon, który wkrótce się rozpocznie.
Od trzynastu lat obserwuję Pańskie teatralne zmagania na stanowisku dyrektora Teatru Bagatela i coraz częściej myślę, że zbliża się Pan do swego pierwszego zawodu, z wczesnej młodości... - A co ma Pani na myśli? Zawód kaskadera, który z wielką odwagą wykonywał Pan w filmie. Bo czyż dyrektorowanie teatrem w dzisiejszych, kryzysowych czasach, planowanie sześciu premier, dwóch festiwali, rozbudowę scen - czyż to nie jest istna kaskaderka? - To ciekawe... To prawda, że kaskaderka ma w sobie obok ryzyka wielką dozę romantyzmu. Ale polega też na bardzo precyzyjnym zaplanowaniu wszystkiego, na pełnym profesjonalizmie i na absolutnym spokoju. W momencie kiedy pojawia się kryzys, są dwa wyjścia: można likwidować cały interes i cicho płakać albo realizować projekt pt. ucieczka w górę. Wybieram to drugie. Planując sezon, a w nim premiery, festiwale nie zna Pan jeszcze budżetu - spodziewa się Pan ostrych cięć, o jakich mówi każdy dyrektor teatru?