"Lot nad kukułczym gniazdem" w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu na VII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej w Katowicach oglądały Mariola Woszkowska i Henryka Wach-Malicka z Dziennika Zachodniego.
Dom wariatów jako ucieczka od niemożliwej do zniesienia rzeczywistości? Jako miejsce konfrontacji samotnej siły woli z jednej strony i grupowej, względnie bezpiecznej, bierności z drugiej? Czemu nie, twierdzi Maja Kleczewska w inscenizacji "Lotu nad kukułczym gniazdem", zrealizowanej na scenie Teatru im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Wieloznaczność książki Kena Keseya, w istocie kryje taki trop interpretacyjny, a młoda reżyserka przekłada go na teatralne działania z determinacją, konsekwencją i nieukrywaną sympatią dla chorych bohaterów. Ten miękki, ciepły ton (daleki wszakże od czułostkowości) podchwytują aktorzy. Obsada spektaklu to eksperyment; obok zawodowców grają amatorzy - mieszkańcy Wałbrzycha. Ci pierwsi dźwigają na sobie ciężar reżyserskiego czytania tekstu i scenicznej dyscypliny. Ci drudzy, nawet jeśli nie starcza im umiejętności warsztatowych, wnoszą do spektaklu autentyczne emocje i napięcia. Maja Kleczewska nie ucieka od problem