Sztukę Edmunda Niziurskiego "Ucieczka z Betlejemu" telewizja, jak widać, traktuje jako żelazną pozycję tzw. repertuaru okolicznościowego. Napisana i nagrodzona w konkursie z okazji XX-lecia, emitowana kilkakrotnie w okolicach różnych ważnych dat, powróciła na mały ekran w pierwszy poniedziałek grudnia. Tym razem w interesującej inscenizacji Janusza {#os#9827}Kondratiuka{/#}. Sztuka Niziurskiego jest nawet bardzo zręcznym, nie tyle pod względem dramaturgicznym, co językowym, świadectwem pewnego etapu naszego startu, owego słynnego ubóstwem i heroizmem polskiego Betlejem. Podaje się nam jednak tę "Ucieczkę" jako świąteczne danie, nic dziwnego więc, że prowokuje do narzekań nad skromnością "strawy i zastawy". I nie można mieć pretensji do autora, ani tym bardziej znakomitych w omawianym spektaklu aktorów, ani wreszcie reżysera. Przeciwnie, temat zrośnięty przecież z określoną sztampą inscenizacyjną, w filmie Janusza Kondrati
Tytuł oryginalny
Ucieczka od rzeczywistości
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran Nr 51