Przed dwoma laty Zbigniew {#os#5967}Brzoza{/#} inscenizował w teatrze Studio tekst Petera Turriniego "Nareszcie koniec". Ten monodram w wykonaniu Jana Peszka, uznano za jeden z najważniejszych spektakli sezonu. Prawdopodobnie taką samą przyszłość ma przed sobą "Miłość na Madagaskarze". Turrini jest dramaturgiem dopiero odkrywanym przez polski teatr. W Warszawie inscenizowano dwa jego teksty, obok wyżej wymienionych, powstała także sceniczna wersja "Alpejskich zórz" w Teatrze Dramatycznym. Wszystkie trzy przedstawienia przeczą opinii, jaką ten autor zyskał sobie w ojczystym kraju, Austrii. Niewiele w nich - a w "Miłości..." właściwie wcale - skandalu, sensacji, czy prowokacji. Wymowny tytuł sztuki, na którego dźwięk w wyobraźni pojawiają się gorące plaże wyspy położonej u wschodnich wybrzeży Afryki, tak naprawdę nijak ma się do treści. Jej akcja rozgrywa się najpierw w mrocznej scenerii podupadającego kina, a później - dzi
Tytuł oryginalny
Ucieczka od miłości
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy Nr 267