Piekło ludzi zamkniętych w luksusowym mieszkaniu polega na obojętności. Ta recenzja musi zacząć się od anegdoty. Krzysztof Bizio, trzydziestoletni architekt, odnajmował od Teatru Współczesnego w Szczecinie przestrzeń na biuro projektowe. Pewnego dnia wyszedł schodami na górę, zapukał do gabinetu dyrektor Anny {#os#4013}Augustynowicz{/#} i powiedział: "Jestem Bizio. Napisałem coś do teatru. Weźmiecie?" "Jak będzie dobre, to weźmiemy" - odpowiedziała Augustynowicz, bo tak się zwykle w podobnych wypadkach odpowiada. Na szczęście było dobre. Reżyserii podjął się Tomasz {#os#25577}Man{/#} - w "Przekroju" chwaliłem go niedawno za warszawską "Katarantkę", też młody dramaturg i reżyser. Man tym odróżnia się od innych twórców najmłodszego pokolenia, że pragnie specjalizować się we współczesnym dramacie. Aranżuje na scenie laboratorium ludzkich reakcji. Ogranicza zdarzenia do minimum, skupiając naszą uwagę na po
Tytuł oryginalny
Ucho i śmierć
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój Nr 17