Już wiadomo, że występami w Heilbronn łódzki "Król Ubu" rozpoczął swoją - oby jak najbogatszą - międzynarodową karierę. Trwają rozmowy m.in. na temat udziału łodzian w tak prestiżowej imprezie jak Tydzień Kultury Polskiej w Berlinie (wiosna 1995 r.), a także na temat występów w Paryżu i innych miastach.
Nadal do Heilbronn zjeżdżają krytycy i muzykolodzy z całych Niemiec, aby porównać świetną łódzką inscenizację z prapremierową w Monachium z r. 1991, która wywołała mnóstwo kontrowersji. W ostatnich dniach otwarto w foyer teatru w Heilbronn przywiezioną z Polski wspaniałą wystawę plakatów teatralnych i filmowych Franciszka Starowieyskiego. "Król Ubu" podoba się także przyjaciołom Krzysztofa Pendereckiego, m.in. jego wydawcom z największego niemieckiego wydawnictwa w Moguncji, promującego jego twórczość i dyrektorom teatrów operowych z zagranicy. Zespół łódzki jest zmęczony, ale szczęśliwy. Dziś, czyli w sobotę, powrót do domu. I wyjazd do Bydgoszczy na festiwal operowy.