"Ubu Król" Krzysztofa Pendereckiego w re. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Alexandra Kozowicz w Gazecie Wyborczej - Katowice.
- To najlepsza inscenizacja mojego "Ubu Króla". I chociaż napisany został ponad sto lat temu, to dziś jest zaskakująco aktualny - mówił w niedzielę w Operze Śląskiej w Bytomiu wśród gorących owacji Krzysztof Penderecki. My możemy dodać: to spektakl jakością dorównujący najlepszym przedsięwzięciom Opery Narodowej. Czy można powiedzieć, że nic nie zapowiadało takiego sukcesu? Nie można! Tadeusz Serafin, dyrektor Opery Śląskiej, doskonale wiedział, co robi, zapraszając uznanych już artystycznie Waldemara Zawodzińskiego, Janinę Niesobską i Marię Balcerek, a orkiestrę powierzając młodemu Jurkowi Dybałowi. Było sporo niewiadomych: trudności adaptacyjne wynikające z organizacji tak małej sceny, rozbudowane instrumentarium partytury, w końcu piekielnie trudna wykonawczo muzyka oraz wreszcie kwestie finansowe. Jest ryzyko, jest zabawa - w myśl tej zasady twórcy popłynęli tym efektowniej, im bardziej niektórzy wątpili w powodzenie tego przed