W książce "Szekspir i uzurpator..." najważniejsze przesłanie dotyczy lęku. Warlikowski mówi, że człowiek boi się dwóch rzeczy: absolutnej wolności (do tej myśli jeszcze wrócimy) i nicości: "docieramy do nicości w sobie, najgłębszego lęku przed bezsensownością życia, będącego produktem przemiany materii" - pisze Małgorzata Grzegorzewska w Teatrze.
My spróbujmy zapytać, co z tej - na wskroś nihilistycznej, jak słusznie zauważa autor - wizji wynika dla teatru, który wszak też jest produktem przemiany: ufamy, że nie tylko materii, ale też myśli i ducha (słowa zużyte, niemodne), oraz dla dramatów Shakespeare'a, które poza teatrem nie istnieją. Trudno się bowiem nie zgodzić, że Shakespeare interpretowany przez filologów jest martwy, tak jak motyl na szpilce; geniusz dramatopisarza objawia się nie tyle w tekście, co w słowie, geście i działaniu postaci. Dlatego sięgałam po zapis rozmowy Piotra Gruszczyńskiego z Krzysztofem Warlikowskim pełna oczekiwań, a moje poczucie zawodu było tak dojmujące. Już na samym początku natknęłam się na dziwną niekonsekwencję, która świadczy o braku staranności autorów albo braku szacunku wobec czytelnika. Otóż zapytany, jak brzmiałby "manifest teatru, w jaki wierzył [Shakespeare], g d y b y ś m y g o t e r a z n a p i s a l i " , reżyser sięga po wyświ