"Dziewczyna z plakatu" Raya Cooneya i Johna Chapmana w reż. Janusza Szydłowskiego w Krakowskim Teatrze Variété. Pisze Maciej Stroiński.
Zapłaciwszy, taaak? Całą 75 zł cenę. Nie przeżywałbym tak, gdybym chodził do teatru jak normalny człowiek, czyli nigdy. No ale jeśli w opcjach masz mieć zjebanie tego, na co idziesz, nie wypada korzystać z promocji. Do Teatru Variété na bogato albo wcale. Ale może to tylko wrażenie, a rzeczywistość jest bardziej do ludzi, bo na przykład pan dyrektor ma gabinet naprzeciwko sraczy. Żartowałem z tym zjebaniem! Miałem ten spokój, że na pewno nie zastanę FAJNEGO towarzystwa, tylko DOBRE, które nie czuje się ważniejsze od spektaklu i może po prostu oglądać. Bonus też taki, że wystarczy przyjść w podkoszulce, żeby się wyróżniać. Niedrogo, a cieszy, tak zwany cheap thrill. Chciałbym przy okazji zrobić Variété przysługę, no bo trochę głupio, że produkcję tego miejsca "recenzuje" głównie kolega pana dyrektora, tłumaczący potem krytykom niezakolegowanym, że "wstydu nie mają". Bitch, please. "Dziewczyna z plakatu" (w oryginale "There Go