Taką sztukę można było napisać tylko w Polsce! - o "Psychoterapolityce" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Powszechnym w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.
Z ponad dwustu tekstów nadesłanych w pierwszej edycji konkursu komediopisarskiego, zorganizowanego przez Teatr Powszechny w Łodzi, jury nie wybrało żadnego, który zasługiwałby na Grand Prix. Wynik obrad odsłania problem scen komediowych w całej Polsce, które poszukują repertuaru, łączącego w sobie aktualność problemu z tym, co w tradycji gatunku, zepchniętego na margines, czy też pozostającego w niełasce autorów - było najlepsze. W moim przekonaniu była nią gra intelektualna, która przeciwstawiała się prostej drwinie, bo komedia, jak pisał Meredith w XIX wieku, śmieje się przez umysł, jest humorem umysłu, myślącym śmiechem. Gorzej, gdy wyzwala w widzu jedynie poczucie wyższości względem podejmowanego obrazu, zapominając o tym, że jest jego elementem. Z drugiej strony śmiech akceptujący, negujący, boski, piętnujący, powszechny zawsze odnajdował swoje miejsce w literaturze. Zdaje się, że na prapremierze "Psychoterapolityki" Dominika W.