Z BOGUSŁAWEM NOWAKIEM, dyrektorem Opery Krakowskiej, o 10 latach w nowej siedzibie, odważnych decyzjach inscenizacyjnych, skręcaniu w stronę teatru dramatycznego, wyjściu do nowego widza i marzeniach do realizacji rozmawia Łuksz Gazur w Dzienniku Polskim.
10 lat temu otwierano nową siedzibę Opery Krakowskiej. Towarzyszyły temu bardzo różne emocje i komentarze. Jestem ciekaw, jak Pan na to patrzy z perspektywy tego czasu? - Odżywają wspomnienia. Bardzo różne. Gdy podejmowaliśmy decyzję, że ten teatr będzie właśnie tu, była to jedyna możliwa lokalizacja. O czym dziś niewielu już pamięta. To była trudna decyzja. Alternatywą, która służyć miała wystawianiu wielkich przedstawień operowych, miało być Cracow Music Center, które zmieniło się później w Centrum Kongresowe. I choć budynek ten zachował funkcje koncertowe, można żałować, że nie ma tam technologii, która pozwalałaby w pełni wykorzystać to miejsce dla potrzeb teatru muzycznego. Poza tym do dziś mam gdzieś w szufladzie analizy, które wówczas zleciliśmy, a które mówiły o tym, że w mieście takim jak Kraków, około 8oo-tysięcznym, sala operowa powinna liczyć od 600 do 800 miejsc na widowni. Wybudowaliśmy teatr na 750 miejsc. Dzi