Coś drgnęło. To powiedzonko, przypisane czasom ciężkim i kryzysowym, pasuje jak ulał do tego zdarzenia w teatrze, w którym impas - zdawało się - trwa wiecznie. Wydźwignięcie Teatru Dramatycznego, jednej z najświetniejszych niegdyś scen stołecznych na poziom artystycznej przyzwoitości, nie jest procesem, ani łatwym, ani szybkim, ale właśnie się odbywa. Coś drgnęło. Jan Kulczyński, inscenizator wytrawny i doświadczony wpadł na pomysł żartu, który dałby aktorkom zatrudnienie, a widzom chwilę wytchnienia. Jednemu i drugiemu zamierzeniu stało się zadość. Pomysł, zresztą nienowy. Sam Kulczyński przed laty pokazywał w Starej Prochowni pyszne przedstawienie "Wieczoru trzech króli"- Szekspira w zabawnej, czysto kobiecej obsadzie, wyśmienicie zagrane, skrzące się dowcipem i aktorskim blaskiem. Nic dwa racy się nie udana. "Don Juan", grany przez same panie, nie jest spektaklem zasługującym na tamte komplementy. Nie znaczy to przecież, że teat
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny