"Łucja szalona" w reż. Magdaleny Piekorz w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Jedni utrzymują, że Don Nigro ma na koncie 200 sztuk teatralnych, drudzy, że ledwie 130, jeszcze inni sieją cichy defetyzm, że oto nikt już nie panuje nad sytuacją - księgowi uciekli, sztuki szaleją, pienią się niczym króliki, należy spodziewać się najgorszego. Jaka jest prawda? Prawd jest kilka - wybieram najzabawniejszą. Otóż, gdy człowiek pisze maniakalnie, wręcz bez przerwy - zawsze przychodzi chwila popyrtania. Siada wtedy człowiek, zaczyna dziergać zdania i w przykrej tej malignie nawet nie przeczuwa, że nie pisze tego, co chciał, lecz coś, co owszem, też pragnął stworzyć - lecz kiedy indziej. I mieszają się fabuły, kiełbaszą się nastroje, postacie przeskakują z opowieści w opowieść. Słowem - narasta bigos tekstu. Tę prawdę wybieram, bo najzabawniejsza, ale i jedyna, która jakoś tłumaczy bigos sztuki Don Nigro "Łucja szalona". Nie mogło być inaczej: wstał Don o poranku, bez toalety i śniadania rzucił się na zawalone papierami