Tylko starsi i wyłącznie warszawscy teatromani mieli okazję zobaczyć "Tytusa Andronikusa" Williama Shakespeare'a na scenie. Dokładnie trzydzieści lat temu, w czasie gościnnych występów w Polsce Royal Shakespeare Company. Sceny krajowe stroniły od tej sztuki, o której Jan Kott pisał: "Wobec tego renesansowego dramatu współczesna czarna literatura amerykańska może się wydać słodką idyllą". Nie w tym jednak rzecz. Jan Kott - omawiając wspomniany spektakl w reżyserii Petera Brooka - pisze: "...w "Tytusie Andronikusie" Szekspir zaczynał dopiero kształtować materię dramatyczną, jaką zastał. Już lepił wielkie postacie, ale tym gigantom nie potrafił dać jeszcze pełnego głosu. Jeszcze się jąkają albo jak Lawina mają wyrwany język. Bo "Tytus Andronikus" to już jest teatr szekspirowski, ale to jeszcze nie jest tekst szekspirowski". Trudno nie przyznać racji wielkiemu znawcy teatru w ogóle, a Szekspira w szczególności. Na dobrą sprawę dwa - a
Tytuł oryginalny
"Tytus Andronikus"
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 247