Roman Dziewoński, syn Edwarda od dzieciństwa przesiadywał za kulisami teatrów i w garderobie taty. Poznał wtedy bohaterów swojej książki "Siła komizmu ...destrukcyjna?". Relacje z tych wizyt, specyficzną atmosferę tam panującą znajdziemy w książce - pisze Ewa Gałązka.
Autor zadedykował książkę Wiesławowi Michnikowskiemu, którego siła komizmu na scenie i estradzie była legendarna, a i żarty, które robił kolegom także przeszły do legendy. Ale bohaterami książki uczynił oprócz Wiesława Michnikowskiego jeszcze trzech innych gigantów komedii: Bogumiła Kobielę, Mieczysława Czechowicza i swojego ojca Edwarda Dziewońskiego. Wszyscy czterej debiutowali w teatrze w lżejszym repertuarze. "Błyskawiczna reakcja Kobieli nieraz zaskakiwała tych, którzy chcieli go >>ugotować<< na scenie. Potem już nie ryzykowali. Zawsze wymyślił bowiem coś takiego, że to oni zaczynali się śmiać albo publiczność przyjmowała to jako przygotowany numer. Właściwie każdą sytuację mógł Kobiela rozwinąć w scenkę, napompować grą skojarzeń, doprowadzając często do absurdu, który rozśmieszał wszystkich obecnych" - pisze Roman Dziewoński. A opisując Czechowicza cytuje Edwarda Dziewońskiego: "Miał w sobie taką naiwność dziecka,