"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" Doroty Masłowskiej w reż. Pawła Świątka z Nowego Teatru w Słupsku na X Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Awangardowych PESTKA w Jeleniej Górze. Pisze Alicja Cembrowska w Teatrze dla Was.
Co to był za bal! - chciałoby się zakrzyknąć po spektaklu "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" słupskiego Nowego Teatru. Chociaż można by stęknąć i jęknąć, że "to przecież Masłowska" i dobry tekst broni się sam, to trudno nie docenić wizji reżysera Pawła Świątka i jego zespołu, który koncertowo "wytarmosił" jeleniogórską widownię. Początek był chaotyczny. Dżina (Monika Janik) i Parcha (Wojciech Marcinkowski) chcą tylko podwózki do Wrocławia (ale do Elbląga też może być!), a sieją totalny zamęt. Ich zaniedbany, obleśny wygląd wzbudza niechęć poproszonego o pomoc kierowcy, nie uśmiecha mu się podróżowanie z takimi szemranymi osobnikami. Kto to widział, żeby spokojnemu, ułożonemu człowiekowi życie zatruwać, mącić i krew psuć?! To, co się w tym samochodzie wydarzyło, potwierdza jedynie początkowe obawy kierowcy. Parka to przykład dna, skrajnego prymitywizmu, żartów rodem z rynsztoka. Przerażony mężczyzna w