Polski reżyser wystawia angielskiego dramaturga o Rosjanach.
W przerwie prób sztuki Davida Pownella "Kurs mistrzowski" we wrocławskim Teatrze Kameralnym, z WOJCIECHEM ADAMCZYKIEM, reżyserem spektaklu, rozmawia Adam Karolczak. - Polski reżyser wystawia sztukę angielskiego dramaturga o Rosjanach. Nie uważa pan, że to dość interesujące zestawienie? - Sztukę napisał Anglik, dla publiczności, która jeśli już skojarzy nazwisko głównego bohatera, czyli Stalina, ze zjawiskiem, jakie on uosabiał, to i tak będzie to dla niej zjawisko egzotyczne, jak dla nas problemy kacyka w australijskim buszu. My, Polacy, patrzymy na to trochę inaczej... Myślę, że autora zainspirowały głównie wspomnienia Szostakowicza wydane na Zachodzie, w których kompozytor ukazał siebie jako niemal największego dysydenta. Czy zestawienie, o którym pan wspominał na początku, będzie interesujące - zadecyduje widz. - Stalin, Żdanow, Szostakowicz, Prokofiew w 1948 roku na Kremlu - oto kwartet bohaterów, a i tak wiadomo, że najważniejszy jest ten