"Akimudy" w reż. Piotra Siekluckiego w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Karol Owczarek w Kulturze Liberalnej.
"Akimudy", napisana dwa lata temu powieść Wiktora Jerofiejewa o konflikcie Rosji z tajemniczym państwem umarłych, okazała się prorocza. Jej adaptacja teatralna w reżyserii Piotra Siekluckiego miała premierę na początku października, gdy nikt już nie miał złudzeń co do neoimperialnych ambicji Kremla. Spektakl uświadamia, że artysta może dostrzec więcej niż najlepsi analitycy polityczni. Gasną światła. W tyle sceny, na wielkich, prostokątnych płatach blachy pojawia się twarz Putina. Wydaje się, że wiemy, czyj duch będzie unosił się nad spektaklem i kto zostanie postawiony w stan oskarżenia. Oblicze prezydenta Rosji płynnie zmienia się jednak w twarz aktora o podobnej powierzchowności, którego realna postać wychodzi przed publiczność. Okazuje się, że to sam ambasador tytułowych tajemniczych Akimudów. Wygłasza on monolog o irracjonalności Rosjan i ich odwiecznych imperialnych ambicjach. Zapowiada też rychły atak armii umarłych i jej brutaln�