- Przed wielu laty (bodajże w 70-tych ubiegłego wieku) podjęliśmy z kolegą wyzwanie - miała powstać opera o dżdżownicach - mówi Tym. - Kolega miał napisać nuty (a trzeba przyznać, nut nie znał), ja libretto. Żaden z nas się nie sprawił, nie powstał ani kawałeczek. I tak zostało - pisze Krzysztof Rozner w portalu Kulturalna.warszawa.
Reaktywowany "Tercet egzotyczny"? O tyle, o ile Zofia Merle, Stanisław Tym i Jerzy Derfel przygotowują na małej scenie Teatru Polonia, na razie owiany oparami tajemniczości, spektakl "Dżdżownice wychodzą na asfalt". "O naszej codzienności i polityce, świat przedstawiony w krzywym zwierciadle ze swoistym poczuciem humoru" autora, który zaczynał jeszcze w pierwszym Studenckim Teatrze Satyryków (czyli - jak powiada - w czasach, gdy przedzierały się przez nasz ukochany kraj ostatnie krzyżackie niedobitki spod Grunwaldu), by odcisnąć wyrazistą pieczęć w historii kultury polskiej jako niezapomniany KO-wiec z "Rejsu", a następnie wierzący (w zbawczą moc humoru) i praktykujący satyryk, autor, aktor, reżyser i smagający pejczem intelektu felietonista. Poproszony o wstępną autorecenzję Tym oznajmił: - Sam program marny, ale bardzo drogie bilety. Nie wypada nie zobaczyć. Dlaczego dżdżownice wychodzą na asfalt, też warto wiedzieć. - Indagowany przez dziennikar