Tym razem jest inaczej. Wiem o tym już w momencie, kiedy spóźniona (#fauxpas) przekraczam błotnisty próg "Bramy". Szesnasta. Zimno, brzydka pogoda, nikomu nic się nie chce. "Ja bym nie wyszła z domu w taką pogodę" żartuje Magdalena Wrani-Stachowska przechadzając się po holu goleniowskiego teatru O prezentacji sztuki "Trollgatan. Ulica Trolli" w Goleniowie, w ramach projektu Teatr Polska pisze Sonia Suchecka.
Krok 1: uczestnictwo Zdaje się, że pomimo bycia fizycznie w części należącej do widowni, nie jestem widownią, jestem tam sama wraz z aktorami i reżyserem. Dystans jest przełamany, wejście na próbę spektaklu "Trollgatan" daje mi dziwne wrażenie przynależności, wtopienia się w strukturę całego wydarzenia. Aktorzy to nie lalki przemieszczające się po scenie, nie roboty, wykonujące swoje działania automatycznie. Słyszę komentarze polityczne, przekleństwa, śmiech i chcąc lub nie, staję się częścią, oczekuje się ode mnie odpowiedzi. Nie mogę wyjść, nie ma kurtyn ani podwyższonej sceny, na próbie nie ma też tak do końca scenariusza, aktorzy mają prawo ze sobą rozmawiać, rozmawiać też ze mną. Staję obok nich i ich emocji, niedopatrzeń, pomyłek. Każdy chyba ma pewne wyobrażenie o aktorach teatru repertuarowego jako o osobach, które mają za zadanie wprowadzić nas w stan "święta", jak wyraził się sam reżyser Tomasz Kaczorowski. Wielkie