EN

14.06.1981 Wersja do druku

Tym pierze sam

W tej pralni od dawna już się nie pierze. Przynajmniej oficjalnie. Pralnia robi plan przestojów i zwiera szeregi w pozorowanym rzadko zresztą rejwachu. Pralnia czci przewodniczącą spółdzielczą, baby zbierają się, wspominają, pyskują, glindzą, napuszczają i podszczuwają. Niewyrafinowany reżim wewnętrzny oparty o drabinę podległości buduje jako taki ład. Maluczko, a baby powyrzynałyby się wzajem. W pralni właściwie pierze Tym. Stanisław. Pierze nasze wspólne brudy, nicuje uproszczone wizje świata, przedrzeźnia, robi miny i wywołuje śmiech na widowni. Z czasem jednak okazuje się, że nie tylko Tym pierze. Baby też. Po kryjomu, cichcem, aby ujść bacznej uwadze nadzorczyń. "Prać się chce" - mówi dramatycznym głosem Rachwalska i chcemy jej wierzyć, że nie wygasła jeszcze ochota do prania-nie-prania, do tego, aby nie zatrzymać się w bezsensie bezruchu. Pralnia jako metafora. Pyszna okolica dla komedii. Sporo jędrnych sylwetek praczek zwykłych

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tym pierze sam

Źródło:

Materiał nadesłany

Walka Młodych nr 24

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

14.06.1981

Realizacje repertuarowe