"Trzeci akt chwiał się czasami - napisał Kazimierz Wierzyński w 1939 roku po premierze Schillerowskiej inscenizacji Wyzwolenia - ale kto wie, czy nie dlatego, że Konrad na próżno miotał się śród zatrzaśniętych wrót, a myśmy przez nie już wyszli". Już sam fakt powtarzalności tego doświadczenia zmusza do namysłu równie solennego, jak ten, którego można by oczekiwać od każdego, kto podejmie się dziś (i kiedykolwiek) wystawienia tego właśnie dramatu Wyspiańskiego. W Teatrze Polskim w Poznaniu, sądząc po efektach, nie namyślano się zbyt długo; spektakl, w którym część aktorów zasila widownię na parterze, zaś Maski perorują z pustych lóż na balkonach, dzieje się od nas tak daleko, jakbyśmy spoglądali na scenę przez odwrotnie trzymaną lornetkę. Dystans ten udaje się przezwyciężyć tylko Konradowi; Wojciech Siedlecki ma chwile, kiedy mówi wiersz bez emfazy i przykuwa naszą uwagę sugestywnym, oszczędnym gestem. Jest w tym może ślad za
Tytuł oryginalny
Tylko retoryka
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 3