- Tak, ciągle biorę z siebie. I to nie z siebie uspokojonej, jaką teraz jestem, a z tej zagubionej, przerażonej, chorej, pijanej, prawie że obłąkanej osoby, jaką byłam dwadzieścia pięć lat temu - Stanisława Celińska w rozmowie z Olgą Paszkowską w miesięczniku Teatr.
OLGA PASZKOWSKA Jak reaguje Pani na stwierdzenie: "aktorka Warlikowskiego"? STANISŁAWA CELIŃSKA Zaczynam się powoli z tym godzić, że to jest moje miejsce. Poza tym robię dużo innych rzeczy, ale w teatrze w tej chwili nic lepszego dla siebie nie widzę. Wiem, że nie powinnam z tego rezygnować. Jakaś część mojego życia jest przy nim. Ta współpraca rzeczywiście długo już trwa, jak na mnie. PASZKOWSKA Ale jak to bywa w burzliwych związkach, są odejścia i powroty. CELIŃSKA Świętej pamięci Bogdan Cybulski mawiał, że uczucia obracają się o sto osiemdziesiąt stopni. Miłość - nienawiść. Jeśli jest silna więź Łączy nas pasja, zdecydowanie i to, że oboje nie odpuszczamy, jeśli chodzi o teatr. Ale faktem jest, że moje poszukiwania, wieczna tułaczka, łączą się z moją cygańską naturą, z jednej strony lubię stabilizację, a z drugiej gdzieś mnie gna. Wiecznie się przenosiłam. Wędrowałam po teatrach. Aż tu nagle jakiś przyciąga mnie do