"Miłość na Krymie" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.
Ozdobą lubelskiej "Miłości na Krymie" jest wielka kreacja Henryka Sobiecharta w jakby stworzonej dla niego roli zgorzkniałego intelektualisty Zachedryńskiego. Ma się nieodparte wrażenie, że obchodzący 40-lecie pracy artystycznej jubilat sięgnął do swych najwybitniejszych aktorskich wcieleń i - wybierając z nich co najlepsze - wzniósł się na wyżyny dostępne tylko mistrzom. Jak to jest, że nic się nie dzieje, a wszystko się zdarza? - zastanawia się kupiec Aleksander Iwanowicz Czelcow. Pytanie pada w pierwszym, bardzo czechowowskim akcie "Miłości na Krymie" Sławomira Mrożka, sztuki zaprezentowanej premierowo w sobotę w Teatrze im J. Osterwy w obecności autora. Czelcow chwyta za strzelbę, która wedle wszelkich prawideł teatralnych powinna wypalić w III akcie i oddaje strzał do wyimaginowanego demona ukrytego pod stołem. W tej sztuce obejmującej "biegiem na przełaj" aż trzy epoki z historii Rosji, a tak naprawdę z naszej historii, dzieje się aż