To, co w teatrze tańca powinno być tylko składowymi, przerasta z założenia najważniejszy element, czyli ekspresję wypływającą z tańca - o "endo" w choreografii Ryszarda Kalinowskiego w Lubelskim Teatrze Tańca pisze Marta Zgierska z Nowej Siły Krytycznej.
Scena tonie w mlecznej poświacie. Delikatne, zawieszone w dymie promienie wydobywają z ciemnej przestrzeni skulone, kobiece kształty. Tancerki kolejno przechodzą do pozycji mostka. Ich powolny ruch, z początku jakby przykuty niewidzialnymi nićmi do ziemi, wraz z kolejnymi minutami wyzbywa się swojej ciężkości i rozwija w pełny taniec. W szerzej zakrojonym ruchu, pozostają zatopione, jakby wspomnienia, wciąż natrętnie powracające gesty naznaczone płciowością, kurczowe pocierania. Od tak obiecującego i rozbudzającego oczekiwania obrazu, rozpoczyna się najnowszy spektakl Lubelskiego Teatru Tańca "endo". Choreografia autorstwa Ryszarda Kalinowskiego, rozpisana na trzy tancerki (Beata Mysiak, Barbara Czajkowska, Justyna Konstańczuk), ma być emocją, w której zawiera się męskie pojmowanie kobiecości. Cały spektakl pozostaje niefabularną impresją, w której przeplatają się motywy luźno powiązane z tematem kobiety. Krążą wokół niej i pragną prześwi