EN

19.11.1987 Wersja do druku

Tylko chłód

Ten zamiar należało mierzyć podług sił. Teatr Narodowy tego nie uczynił. I stało się to, co stać się musiało: siły zespołu okazały się zbyt wątłe, aby unieść ciężar arcydramatu Mickiewicza.

Nie wstyd to? Jest w kraju jedna, może dwie sceny, które bez posiłków z zewnątrz mogą godnie sprostać temu zadaniu. Teatr Narodowy do nich nie należy. Więc nie wstyd, a żal raczej, że zamiast oczekiwanego święta te­atralnego, mieliśmy dzień bardziej niż powszedni. Żal, bo zespół dokonał ogromnego wysiłku fizycznego i emocjonalnego. Aktorzy dwoili się i troili, przyjmując na siebie po dwie i więcej ról. Nie wysiłek ich jednak, a efekt podlega ocenie. Grzechem najcięższym "Dziadów" na Woli jest to, że pozostawiają widza obojętnym. To trud­ne do uwierzenia, że rzecz, która rozpalała czytelników, rozsadzała widownie, której siły ra­żenia obawiały się "Policje - tajne, widne i dwupłciowe", przebiega tu ledwie w temperaturze powyżej zera. Na naszych oczach przecież rozgrywa się dramat człowieka, pokolenia, narodu. Nasz dramat. Nasz najwięk­szy dramat narodowy. I co? I, niestety, nic. Nawet w czasie Wielkiej Improwizacji, gdy emocje powinny

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski Nr 226

Autor:

Ewa Zielińska

Data:

19.11.1987

Realizacje repertuarowe