Młodzi twórcy kultury są ogromnym potencjałem rozwoju miast. Zarówno Sopot, jak i Gdynia zaczynają to dostrzegać. Gdańsk nadal stara się odgórnie planować wydarzenia artystyczne i prowadzi politykę nieprzychylną wobec młodych artystów - pisze Magdalena Szałachowska w Dzienniku Bałtyckim.
Dwa lata temu Stowarzyszenie Teatralno-Edukacyjne Wybrzeża musiało opuścić mury gdańskiego Domu Harcerza. Po nieudanych próbach znalezienia sobie miejsca w Gdańsku, stowarzyszenie na stałe osiadło w Gdyni. Obecnie rezyduje na pierwszym piętrze budynku dworca SKM. Dodajmy że zgodnie z badaniami socjologicznymi, przeprowadzonymi w 2004 roku przez Uniwersytet Gdański, znajomość teatru Wybrzeżak deklarowała prawie połowa badanych, oceniając jego działalność na 4,5 w skali od 0-5. Nic dziwnego, w ciągu 10 lat istnienia teatru jego spektakle obejrzało 180 tys. widzów Stowarzyszenie wypełniło lukę edukacji teatralnej młodzieży. - Gdynia prowadzi zdecydowanie lepszą politykę kulturalną - mówi Adam Jagiełło-Rusiłowski, założyciel Wybrzeżaka. - W Gdańsku pomysły artystów muszą być zbieżne z pomysłami urzędników, w Gdyni to organizacje zgłaszają zapotrzebowanie na konkretne wydarzenie, a urzędnicy się dopasowują. Gdańsk nie rozumie organizacji